|
Ruch Solidarności z Ubogimi Trzeciego Świata "Maitri" -
wspólnota wrocławska
Listy z Republiki Środkowoafrykańskiej
Ndim, 23.12.2007 r.
Z okazji Świat Bożego Narodzenia składam Wam najserdeczniejsze życzenia. Jezus Chrystus, który przychodzi jako Boże Dziecię, łączy nas w wielka rodzinę. W te święta czujemy się bratem, siostrą jak w żaden inny dzień roku. Niech ta atmosfera będzie przedsmakiem radości, która nas czeka w niebie, do której zbliżamy się dzień po dniu, czego nie jesteśmy świadomi w ciągłym zabieganiu dnia codziennego. Niech ten czas będzie czasem pokoju, radości i głębokiej refleksji.
Szczęść Boże,
o. Jerzy Steliga
Republika Środkowoafrykańska, 10.10.2007 r.
Witam po dłuższej przerwie!
Ostatnio mam dużo pracy. W ubiegłym tygodniu miałem trzydniową sesję dla katechistów z całej parafii. Rozpoczęła się katechezą. Trzeba więc na początku wszystkiego dopilnować. Jesteśmy opóźnieni ze względu na sytuację w naszym regionie. Jeszcze nie skończyliśmy robić stolików do sal w szkole ani toalet.
W ubiegłym tygodniu rebelianci odcięli nas od Bocarangi z południa, niszcząc dwa mosty. Wczoraj znowu zaraz za Ndim rozebrali trzeci na tej samej drodze, co w sumie nie miało żadnego sensu, bo i tak żołnierze przez te dwa pierwsze nie będą mogli przejechać. Wszystkie te działania są związane ze świętem dożynkowym, które prezydent zaplanował właśnie w Bocarandze (40 km od nas) na 16 października. Rebelianci robią wszystko, aby się ono nie odbyło. Mówi się, że mogą też zniszczyć most po drugiej stronie Ndim; wtedy będziemy odcięci całkowicie, szczególnie od targu w Kamerunie, gdzie robimy podstawowe zakupy. Już niedługo zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.
Dzisiaj byłem pozbierać śruby ze zniszczonego mostu, aby w przyszłości mieć czym przykręcić belki do szyn. Most wygląda tak, że wzdłuż są 4 szyny, do których w poprzek przykręcone są belki. Do nich umocowane są grube deski na szerokość kół samochodu. Od czerwca zreperowałem już trzy takie mosty. Teraz trzeba będzie odczekać, bo nie wiadomo, co znowu wymyślą rebelianci. Msza o pojednanie w parafii odbyła się 30 września. Trochę się ludzie po tym wszystkim obudzili, ale wielu jeszcze śpi.
Serdecznie was pozdrawiam i dziękuję za modlitwę. Z Panem Bogiem!
O. Jerzy
Ndim, 15.09.2007 r.
W czwartek pieniądze bezpiecznie dotarły. Jeszcze raz dziękujemy Wam i wszystkim ofiarodawcom. Niestety sytuacja w naszym regionie się pogorszyła i nie wiadomo, jaki obierze kierunek.
We wtorek i w środę rebelianci gromadzili się w Ndim i w okolicznych wioskach. Było ich ponad trzystu. Wszyscy przewidywali, że uderzą na muzułmańskich handlarzy w Bocaranga, 40 km od nas. Faktycznie tak się stało w nocy ze środy na czwartek. Podobno złupili muzułmańską dzielnicę, postrzelali z godzinę i później wojsko ich wyparło. Rano znalazło ono zrabowane rzeczy u niektórych z Bocaranga i wykonało egzekucje na siedmiu mężczyznach na placu miejskim.
Ja byłem w kłopocie bo ciężarówka przywiozła nam w poniedziałek deski i została zablokowana przez rebeliantów na misji. Wczoraj po południu zdecydowałem się ją eskortować przez strefę rebeliantów. Zostawiłem ich na 10 km przed Bocaranga i wróciłem.
Ogólnie nie mieliśmy problemów. W samym Ndim rebelianci chcieli opłaty za przejazd, ale powołałem się na szefa wioski i nas puścili. Po drodze jeszcze raz nas zatrzymali, bo chcieli podjechać 8 km do najbliższej wioski. Nie mieliśmy argumentów, aby im odmówić. W powrotnej drodze jedna osoba chciała jechać ze mną do Ndim, ale jej odmówiłem, mówiąc, że misja katolicka nie miesza się w sprawy konfliktu. Nie ma co ryzykować, aby później żołnierze mieli argument, że misjonarze sprzyjają rebeliantom, zabierając ich do samochodu.
Dzisiaj rano dowiedzieliśmy się przez radio od braci z Bocaranga, że żołnierze prawdopodobnie wybierają się w naszą stronę. Rebelianci w większości uciekli do buszu, zostało ich zaledwie kilku. Jeśli żołnierze przyjadą, to ludność będzie jak zwykle prześladowana.
Zastanawialiśmy się, czy ostrzec ludzi. Z jednej strony wywoła to panikę, z drugiej jeśli nie ostrzeżemy, to ludzie mogą stracić wszystko. W końcu powiedzieliśmy im, że taka możliwość istnieje. Jak przewidywaliśmy, wywołało to panikę w wiosce. Ludzie wzięli najpotrzebniejsze rzeczy na głowę i uciekli w pola. Na pewno tej nocy nikt nie będzie spał w wiosce.
W ich domach pod strzechą znajdują się praktycznie wszystkie orzeszki ziemne, które ciężką pracą zebrali z pól. Są one w większości jeszcze w łupkach. Jak żołnierze przyjadą spalić wioskę, to i orzeszki pójdą z dymem. Niektórzy starają się je przetransportować na misję lub na pola, inni nie wiedzą, co robić, i zastanawiają się, czy żołnierze przyjadą, czy nie.
Jest to okres wyczekiwania, ale na szpilkach, jak tylko usłyszą strzały na skraju wioski, to dadzą nogę w busz, a wtedy żołnierze będą mogli robić, co chcą. Jak na razie jest dziesiąta godzina i cisza. Dzisiejsza liturgia pokutna jest pod wielkim znakiem zapytania, atmosfera nie sprzyja na skupienie i gromadzenie się. Jak nie przyjadą żołnierze, to – pomimo wszystko – spróbuję zebrać ludzi. Jutro przewidywana Msza św. z odnowieniem przyrzeczeń chrzcielnych za grzechy idolatrii (bałwochwalstwa), które miały miejsce w naszej wiosce przed kilku dniami. Nie wiadomo, czy będzie duża frekwencja. Trwajcie z nami w modlitwie.
16.09.2007 r.
Od wczoraj się nic nie zmieniło. Zupełna cisza przed burzą. Wieczorem zrobiliśmy liturgię pokutną, ale była garstka ludzi, reszta ze strachu poszła spać w pola. Rano od godziny trzeciej do siódmej padał deszcz i to wskazywało, że zupełnie nie będzie ludzi. Jednak byłem mile zaskoczony, że połowa kościoła była zajęta.
Rano doszły nas wieści, że żołnierze zostali zaatakowani w wiosce 60 km na równoległej drodze prowadzącej do Ngaoundaye. Czy byli zabici – tego nie wiadomo, na pewno byli ranni, bo znaleźli się w szpitalu. Żołnierze w odwecie spalili wioskę. Tak sobie myślę, że jak rebelianci nie zaatakują żołnierzy u nas, to może oszczędzą Ndim, ale tego nie wiadomo. O godzinie piętnastej może o. Walenty powie w radiu diecezjalnym, co słychać w Ngaoundaye i w tej wiosce, którą spalili, bo to jego parafia.
Po Mszy św. otworzyłem z członkami Caritasu 8 salek parafialnych dla ludzi, którzy chcą złożyć swoje rzeczy i worki z orzeszkami na przechowanie. Trzeba się zabezpieczyć na wszelką ewentualność, póki jest czas. Worki naszych pracowników przywieźliśmy do nowicjatu. Teraz jest czas wyczekiwania. Dziękuję za modlitwę i jestem z Wami w duchowej łączności.
18.09.2007 r.
Coś się szykuje w powietrzu, bo zostaliśmy ostrzeżeni, żeby uważać. Siostry wyjechały wczoraj do Kamerunu i zatrzymały się na pierwszej misji za granicą. My czekamy na rozwinięcie się sytuacji.
20.09.2007 r.
Dzisiaj był spokojny dzień. Na cotygodniowy targ przyszło nawet sporo ludzi z okolicznych wiosek. Niestety ceny były beznadziejnie niskie, szczególnie produktów rolnych. Obecnie jest sezon na orzeszki ziemne. Wszyscy chcą je sprzedać, a nie ma komu ich kupić, ponieważ ciężarówki z dalekich miast nie przyjeżdżają z obawy przed niebezpieczeństwem w naszym rejonie. Dzisiaj worek 70 kg orzeszków można było kupić za 9000 franków, czyli za ok. 12 EUR, gdzie normalnie powinno się płacić 15000 franków (ok. 22 EUR). Czysty rozbój w biały dzień. Niestety nie można nic na to poradzić, dopóki nie będzie ciężarówek z zewnątrz.
Pomimo spokojnego dnia czuje się napięcie. Ludzie nocują na polach, boją się ataku żołnierzy. Z tego, co nam wiadomo, żołnierze się nie kwapią tutaj przyjeżdżać. Szykuje się jednak pewna akcja, aby wyeliminować z naszego regionu rebeliantów. Serdecznie dziękuję Wam za modlitwę i proszę o nieustanną pamięć za nas i tutejszych mieszkańców.
Z Panem Bogiem,
o. Jerzy
Ndim, 29.08.2007 r.
Witam serdecznie!
Bardzo nas ucieszyła wiadomość, którą otrzymaliśmy od Was kilka dni temu. Tę samą wiadomość przesłał nam również o. Benedykt z sekretariatu misyjnego z Krakowa. Jesteśmy Wam bardzo wdzięczni za tak wielkie zaangażowanie się w pomoc dzieciom w tej części Afryki. Nie spodziewaliśmy się, że w tak szybkim czasie uda Wam się zebrać całą kwotę na budowę tej szkoły.
Prace przy budowie już rozpoczęliśmy, zakładając pieniądze na ten etap budowy z innego projektu. Tak więc w dniu dzisiejszym stoją już mury szkoły. Trzeba ją przykryć i wykończyć, co pochłania najwięcej pieniędzy, ale ten problem dzięki Wam mamy już za sobą. Oczywiście dokumentuję fotografiami każdy etap budowy. Część zdjęć ma w posiadaniu o. Benedykt, którego prosiłem o jak najszybsze ich przesłanie na Wasz adres. Ja dalej nie mam dostępu do internetu, więc nie mogę tego zrobić osobiście.
W ostatnim czasie – oprócz budowy szkoły – naprawiałem mosty. Wiadomo, że to powinno robić przedsiębiorstwo dróg publicznych, ale jakoś im nie śpieszno, a my bez mostów bylibyśmy odcięci od świata. W sumie to nawet z nimi jesteśmy odcięci, zważywszy na sytuację polityczną. W naszym regionie zadomowili się rebelianci i kontrolują sytuację. Wojsko od kilku miesięcy się nie pojawia, więc jest raczej spokojnie. Jednak ciężarówki, transportujące towary z Kamerunu, boją się tutaj poruszać, ponieważ są przypadki napadów i rabunku pieniędzy, a nawet całego transportu. Taka sytuacja miała miejsce w ubiegłym tygodniu, kiedy to postrzelono cztery osoby i zabrano dosłownie wszystko.
Drobny handel też bardzo upadł. Ludzie nie mają gdzie kupić podstawowych artykułów, takich jak sól, cukier, mydło itd. W ramach parafialnego Caritasu otworzyliśmy w połowie czerwca sklepik przy parafii z najpotrzebniejszymi artykułami. Raz na dwa tygodnie jadę do Kamerunu tuż za granicę (60 km) na zakupy i przywożę ponad tonę towaru. Ludzie są nam bardzo wdzięczni za tę pomoc. Wielu chrześcijan z sąsiednich wiosek też prosi nas o takie zakupy, ale nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na wszystkie potrzeby.
Wracając do mostów: finanse na zakup belek i śrub otrzymaliśmy od diecezjalnego Caritasu, który znalazł sponsorów na to dzieło. Ludzie w naszym regionie utrzymują się głównie z rolnictwa, uprawy orzeszków ziemnych, fasoli, sorga. Obecnie zaczął się sezon na orzeszki ziemne, które w tym roku dość dobrze obrodziły, niestety ceny na targu są tragicznie niskie – można powiedzieć, że rolnicy prawie za darmo oddają produkty swojego podstawowego utrzymania. Tak jak wcześniej wspomniałem, jest to związane z niestabilną sytuacją w naszym regionie. Handlowcy z większych miast boją się do nas przyjechać i nie ma zbytu.
Właśnie trwa okres zapisywania dzieci do szkół. Szkoły tak państwowe, jak i prywatne (czyt. katolickie), wymagają tzw. wpisowego, np. w szkole katolickiej prowadzonej przez siostry wpisowe wynosi 6500 franków środkowoafrykańskich (10 euro), przy czym na targu miska orzeszków ziemnych (ok 15 kg) kosztuje tylko 2000 franków, a powinna w tym czasie kosztować ok. 3000 franków. Wiadomo, że do wpisowego dochodzi jeszcze zakup zeszytów i innych materiałów. Z powodu braku pieniędzy wielu nie stać na zapisanie swoich dzieci do szkoły. Dla takich dzieci (ok. 70, dwie klasy) od dwóch lat organizowaliśmy szkołę wieczorową przez cztery popołudnia. W tym roku dla biednych dzieci, sierot otwieramy szkołę dzienną w której będzie się uczyło ponad 160 dzieci (4 klasy cyklu podstawowego po ponad 40 dzieci w każdej klasie). Nie mamy jeszcze wystarczających środków na otwarcie tej szkoły, ale wierzymy, że dzięki pomocy Bożej i dobrodziejów uda nam się zrealizować te plany. Mamy budynek parafialny, w którym kiedyś było przedszkole i chcemy go zaadaptować na szkołę. Nie ma w nim ani ławek, ani stolików. Z tutejszymi stolarzami jestem w stanie je zrobić. Niestety zamówione przed miesiącem deski jeszcze nie dotarły i nie wiadomo, kiedy je będziemy mieli na miejscu. Trudność wynika z pracy w tartakach i w transporcie, bo drogi są beznadziejne, szczególnie teraz – w porze deszczowej. Jak tylko otrzymamy deski, bierzemy się do pracy.
Ale się rozpisałem! Przynajmniej będziecie mieli maleńki obraz naszej rzeczywistości. Jeszcze raz serdecznie dziękuję Wam i wszystkim ofiarodawcom w imieniu własnym i tutejszych dzieci. Z naszej strony zapewniamy Wam wdzięczność i naszą modlitwę.
O. Jerzy Steliga i o. Piotr Michalik
Republika Środkowoafrykańska, luty 2007 r.
1. Krótki opis projektu
Celem naszego projektu jest budowa budynku szkoły podstawowej, która istnieje od 3 lat dzięki inicjatywie lokalnej wspólnoty katolickiej w Zole, wiosce położonej w odległej prowincji Rep. Środkowoafrykańskiej. Ecole Primaire Associée (nazwa tej szkoły) w Zole była założona, zorganizowana i jest utrzymywana wyłącznie przez rodziców uczniów tej szkoły.
Obecnie zajęcia (3 klasy) odbywają się w budynkach katechetycznych kościoła katolickiego. Przez kolejne 3 lata będą sukcesywnie otwierane kolejne 4., 5. i 6. klasy. Pojawia się problem pomieszczeń, gdzie nauka mogłaby się odbywać: nie ma już dodatkowych wolnych pomieszczeń katechetycznych, a i obecnie używane pomieszczenia należałoby opuścić ze względu na niemożliwość pogodzenia działań szkolnych z pastoralnymi.
W grudniu 2005 roku odpowiedzialni za funkcjonowanie szkoły przyszli do nas z prośbą o pomoc w budowie budynku szkoły. Nasza wspólnota Braci Mniejszych Kapucynów w Ndim odpowiedziała pozytywnie na ich prośbę. Z jednej strony odpowiedzialność i dojrzałość ludzi z Zole, a z drugiej strony realna potrzeba nowych pomieszczeń szkolnych dla wciąż zwiększającej się liczby uczniów leżały u podstaw naszego zaangażowania się.
Nasza pomoc jest uwarunkowana współudziałem samych mieszkańców wioski w pracach budowlanych przy wznoszeniu budynku szkolnego. Do nich należy to, co nie przekracza ich możliwości finansowych: produkcja cegieł, zebranie części materiałów budowlanych, takich jak piasek, kamienie i żwir, praca murarzy i robotników. My ze swej strony angażujemy się w dostarczenie reszty materiałów, takich jak cement, drewno, dachówki itp. oraz kierowanie budową.
2. Odpowiedzialny za wykonanie projektu
Niżej podpisany, br. Piotr Michalik, jest odpowiedzialny za realizację projektu. Jestem bratem mniejszym kapucynem, kapłanem wyświęconym w 1991 w Krakowie, a od 1993 r. jestem misjonarzem w Rep. Środkowoafrykańskiej. Przez 3 lata pracowałem w Bouar jako wikary, a od 1996 jestem w Ndim jako wicemagister, a od 2000 r. jako magister nowicjatu. W tym samym czasie byłem też zaangażowany w pracy pastoralnej.
Jestem członkiem Wiceprowincji Generalnej Czad – Rep. Środkowoafrykańska Braci Mniejszych Kapucynów. Nasza Wiceprowincja powstała w 1996 r. z połączenia się 6 różnych kustodii i liczy obecnie około 70 braci, pochodzących z 9 krajów. Prowadzimy wiele parafii, jesteśmy odpowiedzialni za funkcjonowanie rozlicznych instytucji kościelnych, których celem jest formacja chrześcijańska i ogólnoludzka (szkoły dla katechistów, centra kulturalne itp.) lub akcje humanitarne (praca z niepełnosprawnymi, dziećmi bezdomnymi itp.). Naszym przełożonym jest o. Agostino Bassani.
3. Usytuowanie geograficzne
Zole jest wioską liczącą sobie 3142 mieszkańców. Znajduje się w północno-zachodniej części Rep. Środkowoafrykańskiej, blisko granicy z Czadem i Kamerunem, w prefekturze Ouham-Pende (główne miasto – Bozoum), podprefekturze Ngaoundaye. Z punktu widzenia kościelnego ta wioska należy do parafii Ndim i jest oddalona od tej miejscowości o 10 km, przy drodze do Bocaranga.
4. Sytuacja społeczno-polityczna kraju
Republika Środkowoafrykańska (RCA) przeżywała w ostatnich latach całą serię buntów, rebelii i przewrotów wojskowych. Konsekwencje tego są bardzo poważne: jeszcze większe ubóstwo ludności, zniszczenie infrastruktury i przemysłu (i tak niewielkiego), brak bezpieczeństwa (rebelianci, uzbrojone bandy).
RCA jest jednym z najbiedniejszych krajów świata i żyje przede wszystkim dzięki pomocy międzynarodowej. Z powodu braku bezpieczeństwa i niepewnej sytuacji (ryzyko kolejnego przewrotu), wznowienie tej pomocy opóźnia się.
Podstawowym źródłem utrzymania ludności jest rolnictwo. Nasz region jest zamieszkiwany przez plemię Pana. Jest to plemię rolników i nasz region jest “spichlerzem” kraju. Natomiast w samym Ndim był usytuowana przetwórnia bawełny. Jednak podczas ostatniej rebelii (2003) została ona zniszczona i do tej pory nie funkcjonuje.
Ponieważ od wielu lat państwo jest niezdolne do zapewnienia właściwego funkcjonowania szkolnictwa i ochrony zdrowia, dlatego od pewnego czasu wzywa Kościół katolicki (i inne instytucje), by zaangażował się w te dziedziny życia. Podobnie w regionach wiejskich państwo już od wielu lat nie buduje żadnych nowych szkół czy ośrodków zdrowia. Ta dziedzina aktywności stała się domeną inicjatyw pozarządowych.
Ludność RCA należy do różnych wyznań i religii: katolicy stanowią 25% ludności kraju, protestanci – 25%, muzułmanie – 15%, animiści – 35%. W realizację różnych dzieł społecznych angażują się wszyscy, być może oprócz muzułmanów. Istnieje prawdziwy duch współpracy.
Inicjatorami budowy szkoły byli, jak już nadmieniłem, sami rodzice uczniów. W tej wiosce istnieje już jedna szkoła podstawowa, ale istnienie drugiej jest jak najbardziej uzasadnione: istniejąca szkoła jest przepełniona, a nadto poziom nauczania nie jest nadzwyczajny. Jednocześnie należy zaznaczyć, że powstanie drugiej szkoły nie spowodowało żadnych konfliktów pomiędzy mieszkańcami wioski. Wręcz przeciwnie – nawiązała się współpraca między obiema szkołami.
W naszej parafii były już realizowane podobne konstrukcje: szkoła w Kowone ukończona w 2003 r., szkoła w Mboumyeme, która ma być ukończona w ciągu najbliższego roku, nie wspominając wcześniejszych budów.
5. Opis projektu
Ta realizacja ma na celu polepszenie warunków nauczania dzieci w regionie bardzo biednym i zapomnianym przez wszelkie instytucje krajowe i międzynarodowe. Oświata jest jedynym sposobem na wyrwanie się z tych dehumanizujących warunków życia i pozwala żyć z nadzieją lepszego jutra. Obecnie w każdej klasie jest 20-30 uczniów, przy czym co roku liczba dzieci w każdej klasie szybko rośnie (szkoły katolickie mają dobrą renomę).
Mieszkańcy wioski wyprodukowali już pierwszą partię cegieł, mają też zebrać inne materiały budowlane, zapewnić siłę roboczą i zapłacić za cement przeznaczony do budowy fundamentów.
Budynek szkoły będzie miał długość 28 metrów i 7 metrów szerokości. Będzie posiadał 2 klasy 7 x 8 m, jedną klasę 7 x 10 m, jeden magazyn 2 x 3 m i sekretariat 2 x 4 m.
Program prac:
najbliższa pora sucha (listopad 2006 – kwiecień 2007) – produkcja cegieł, zbieranie materiałów budowlanych (piasek, kamienie, żwir), wykonanie fundamentów;
pora sucha 2007/08 – wzniesienie budynku i produkcja ławek.
Nadzorować budowę będzie niżej podpisany, odpowiedzialnym za budowę będzie br. Jerzy Steliga, mój współbrat, a mieszkańcy wioski zapewniają opłacenie murarzy i wykonanie wszystkich prac fizycznych.
Biorąc pod uwagę fakt, że mieszkańcy wioski sami założyli szkołę, od nich wyszła inicjatywa konstrukcji budynku i rozpoczęli już prace przygotowawcze, można zaryzykować stwierdzenie, że są wystarczająco umotywowani i jest realna możliwość ukończenia budowy w terminie i dobrego funkcjonowania szkoły (już teraz sami opłacają nauczycieli i organizują naukę).
6. Koszt budowy
Ceny przybliżone (we frankach CFA – lokalnej walucie; 1 euro = 656 F CFA):
Cement (15 ton: 300 worków)
Drut zbrojeniowy n 8 (40)
Drut zbrojeniowy n 6 (20)
Deski (50)
Krokwie 4 x 16 cm (200 m)
Krokwie 8 x 8 cm (250 m)
Listwy 4 x 8 cm (240 m)
Gwoździe
Drut do wiązania zbrojenia
Dachówki (6 500)
Farby
Wapno
Zamki do drzwi (4)
Zawiasy do drzwi (8)
Transport Bouar (miejsce zakupu towarów) – Ndim
Transport lokalny (Ndim – Zole)
Suma wydatków
|
2 400 000 140 000 60 000 400 000 200 000 250 000
120 000
50 000
5 000
650 000
23 000
90 000
8 000
4 000
500 000
100 000
5 000 000 F CFA ~ 7 622 euro
|
Prosimy uprzejmie o wspomożenie nas w realizacji tego projektu. Każdy może, według swoich możliwości, sfinansować jakąś część tego przedsięwzięcia, za co z góry składamy serdeczne Bóg zapłać.
Z braterskim pozdrowieniem,
o. Piotr Michalik
Republika Środkowoafrykańska, 5.01.2007 r.
Szczęść Boże,
Witam serdecznie w Nowym Roku i życzę błogosławieństwa Bożego dla wszystkich członków Ruchu Maitri przy naszej parafii św. Augustyna. Pracowałem w tej parafii przez 3 lata, od powodzi do 2000 roku, a później wróciłem znowu do Afryki. Pamiętam niektóre osoby z tej grupy sprzed sześciu laty. Szczególnie je pozdrawiam.
Dziękuję za zainteresowanie się naszymi potrzebami przy budowie szkoły. Obecnie nie mam takiego gotowego projektu i kosztorysu, aby go przedstawić, ale postaram się go przygotować jak najszybciej. Jak będę kiedyś w Bouar, stolicy naszej diecezji, to będę miał możliwość przesłania Wam zdjęć. Na pewno wiele materiału zdjęciowego przygotuje nasz Sekretarz misyjny – o. Benedykt, który 27 stycznia przylatuje do nas w odwiedziny na cały miesiąc.
Obecnie krótko wspomnę o budowie, którą już rozpoczęliśmy, ale oczywiście finanse blokują nam jej kontynuowanie. Właśnie w najbliższym tygodniu planujemy skończyć fundamenty szkoły trzyklasowej (podstawowej) wraz z małym biurem i magazynem. Jest to budynek długi na 24 m i szeroki na 7 m, z werandą po jednej stronie (szeroką na 1,6 m).
W budowę włączają się aktywnie ludzie z wioski, a szczególnie rodzice dzieci, a nawet same dzieci, np. przy gromadzeniu żwiru. W naszym rejonie mamy pod dostatkiem kamienia i znajdzie się też piasek, ale nie ma rzeki ze żwirem. Istnieją zatem dwa rozwiązania: tłuc kamienie na drobne kamyki młotkiem lub zgrabywać drobne kamyki z drogi. Właśnie w tej drugiej operacji czynny udział biorą dzieci, ściągając kamyki do misek rękami i nosząc je na głowie na miejsce budowy. Ludzie z wioski pomagają, jak tylko mogą, wkładając swoją pracę, m.in. zbierają kamienie na fundamenty, zwożą piasek, żwir, robią cegły i je wypalają. Rodzice dzieci maja opłacić murarzy; pomocnicy murarzy są wolontariuszami.
Na resztę materiałów musimy gdzieś znaleźć pieniądze. Te, które przywiozłem z Polski po ubiegłorocznym pobycie, wystarczyły na fundamenty, a teraz trzeba wstrzymać pracę i szukać dalej, dlatego Wasza propozycja spadła nam z nieba jak noworoczny prezent. Myślę, że teraz będziemy w kontakcie i dopracujemy ten projekt. Serdecznie pozdrawiam. Z Panem Bogiem.
O. Jerzy, kapucyn z Republiki Środkowoafrykańskiej
Pomoc najuboższym w Afryce:
Ruch Maitri przy parafii św. Augustyna
ul. Sudecka 90, 53-129 Wrocław
PKO BP I o/Wrocław 05 1020 5226 0000 6402 0025 8103
Dla ofiarodawców z zagranicy: PL 05 1020 5226 0000 6402 0025 8103, BIC/SWIFT: BPKOBPPW.
|